“Nie idź na trening, bo się przeziębisz”
Najwyższy czas by zawarte w tytule stwierdzenie, które bardzo często słyszą w chłodne, zimowe dni dzieci od swoich rodziców wyeliminować z piłkarskiego świata a przynajmniej zmarginalizować go tak bardzo jak tylko się da. Od kilku lat świadomość tego, że na treningu zimą nie przeziębimy się ledwo po tym jak wyjdziemy z ciepłej szatni na szczęście wzrasta. Osoby związane ze sportem również propagują stwierdzenie, że trening na pełnowymiarowym boisku na dworze zawsze będzie lepszy i bardziej produktywny niż ten w hali.
Zacznijmy zatem od najważniejszej kwestii i obalmy argument, że nic dobrego nie może się stać z organizmem zawodnika gdy gra w piłkę przy niskich temperaturach. Błąd. Będąc na treningu, gdzie organizm jest odpowiednio rozgrzewany a następnie prawie przez cały okres trwania jednostki znajduje się w ruchu zawodnik w prosty sposób hartuje swój organizm. Hartowanie jest niczym innym jak wystawianiem organizmu na działanie niekorzystnych czynników, tyle że czynimy to w sposób kontrolowany. Dzięki temu przyzwyczajamy się do określonych warunków. Organizm uczy się jak bronić się przed wirusami. Istotne jest zatem by dbać o układ odpornościowy a jeżeli będziemy na siłę próbowali nie mieć żadnego kontaktu z trudniejszymi warunkami to prędzej czy później poniesiemy tego konsekwencje, co więcej, by zacząć “pociągać” nosem wystarczy otwarte okno w pokoju. O ile starsze dzieci, które można już nazwać młodzieżą są w stanie wytłumaczyć rodzicom jak wygląda sprawa treningu na otwartej przestrzeni zimą a także nie ulegają tak łatwo ich decyzjom to młodsi zawodnicy są od nich całkowicie uzależnieni. Dlatego ważne jest by to właśnie rodzice zmienili swój sposób myślenia, by potrafili zrozumieć pewne rzeczy. Układ odpornościowy pełen rozwój osiąga mniej więcej po 12-tym roku życia, więc jeżeli wtedy rodzice nie zadbają o zahartowanie organizmu dziecka, to w późniejszych latach faktycznie będzie bardziej narażone na złapanie choroby.
Eksperci mówią, że aby zahartować dziecko należy między innymi wychodzić z nim na dwugodzinne spacer i pozwolić mu na jak największą dawkę ruchu. Trening piłkarski załatwia właściwie obie te sprawy, bo podczas jego trwania – zazwyczaj około 1,5 godziny – zawodnik nie tylko porusza się bez celu, biega, ale przede wszystkim łączy to z odpowiednią koordynacją. Musi skupić się na wielu rzeczach, jak poruszać się by otrzymać piłkę, następnie jakie ruchy wykonać by odpowiednią ją odegrać. Dodatkowo gracz wykonuje masę ćwiczeń, rozciąga i angażuje w pracę o wiele więcej mięśni, a także nie biega stałym tempem, ale przechodzi od truchtu do sprintu i z powrotem. Podczas tak intensywnej pracy układ odpornościowy po prostu musi się wzmacniać. Dotleniony organizm łatwiej zapada w sen, a dobre wysypianie się polepsza pracę mózgu, to z kolei powoduje kolejne korzyści. Jak widać, nawet jeżeli porównanie to jest trochę przesadzone to chyba łatwo wyłapać sedno sprawy, jedna jednostka treningowa może sprawić, że wiele aspektów naszego życia ulegnie poprawie, można uznać, że występuje tu wręcz efekt motyla. Podsumowując kwestię samego hartowania organizmu, jego podstawą jest ruch. Nie jest to w żadnym wypadku kwestia dyskusyjna, lekarze są tutaj zgodni a trening piłkarski ten ruch zapewnia wręcz aż w nadmiarze. Zatem bieganie za piłką zimą nie sprawi, że natychmiast zachorujemy, ale by tak się nie stało trzeba także zadbać o inne czynniki.
Faktem jest, że często mamy jakieś dolegliwości zdrowotne właśnie po treningu. Nie jest to jednak spowodowane samym trenowaniem. Ważnym czynnikiem wpływającym na to, by nasz organizm nie przeziębił się jest odpowiedni ubiór. Koszulka, spodenki i getry to zdecydowanie za mało, nawet bluza dodana do tego zestawu to może być za mało. W dobie rozwoju dobrym wyborem jest zakup bielizny termoaktywnej. Bawełniane dresy mają to do siebie, że pot, który wydziela organizm pozostaje na nich. Taka przepocona koszulka wychładza organizm. Dziś mnóstwo jest w sklepach nowoczesnych ubrań do treningu, których ceny wcale nie są z kosmosu – zazwyczaj są przystępne dla klienta. Są one produkowane w taki sposób by szybko odprowadzały pot co zmniejsza ryzyko zachorowań. Sporo niedobrego może także wywołać wiatr. Jego siła może przeniknąć przez nasze warstwy ubrań. Zakładanie na siebie kolejnych bluz nie jest jednak dobrym rozwiązaniem gdyż ogranicza zakres ruchów i może doprowadzać do nadmiernej potliwości. Dlatego w sytuacji gdy wiatr jest zbyt mocny po prostu ubierzmy kurtę przeciwwiatrową. Z pozoru wygląda ona na zwykłą “przejściówkę”, którą można by założyć co najwyżej początkiem jesieni, ale nie chodzi nam w tym przypadku o zwiększenie temperatury ciała, lecz o ochronę przed wiatrem a do tego taka kurtka, najlepiej również oddychająca, nadaje się w sam raz. Im niższa temperatura tym bardziej należy rozważyć założenie takich elementów ubioru jak czapka, komin czy rękawiczki. Chociaż stwierdzenie, że “najwięcej ciepła ucieka przez głowę” jest kolejnym mitem, to jednak nie należy lekceważyć okrycia tej części ciała. Faktycznie najwięcej ciepła tracimy przez głowę, ale dzieje się tak tylko wtedy gdy w chłodne dni jesteśmy dobrze ubrani od stóp aż po szyję i często zapominamy o głowie.
W rzeczywistości stanowi ona 10% całego ciała zatem tyle samo ciepła powinniśmy przez nią tracić. Gdybyśmy jednak ubrali sobie szorty to wtedy całe ciepło “uciekałoby” nogami. Zatem ciepło potrafi skutecznie uciekać głową choć nie w takim stopniu jak często słyszymy od bliskich, czyli 70-80%. Wracając jednak do tematu by “zagrodzić” ciepłu możliwie jak najwięcej dróg ucieczki dobrze jest czapkę założyć, szczególnie gdy naszemu treningowi towarzyszą mocne mrozy, by np. nie odmrozić sobie uszu. Odmrozić można sobie również łatwo nos. Tutaj z pomocą nadciąga komin. Chociaż jego głównym zadaniem jest ochrona szyi, można go również naciągnąć na twarz. Komin nie ogranicza także ruchów, ponieważ przylega do szyi. Jest on zatem bardzo praktyczny i przydatny. Kto kiedykolwiek zapomniał rękawiczek np. do kościoła lub w inne miejsce gdzie nawet w chłodne dni musimy przez jakiś czas przyjmować postawę statyczną, ten wie jak istotne one są. Nawet jeśli nasze ciało jest rozgrzane i znajduje się w ruchu to skóra na dłoniach zimą nie będzie w dobrej kondycji. Oczywiście, nie każdemu wygodnie gra się w rękawiczkach, ale jeżeli nie czujemy się w pełni sił to zdecydowanie nie należy o nich zapominać. Na koniec getry bądź też skarpety sportowe. Często lekceważone sprawiają, że nasze stopy w cienkich lankach ulegają wpływowi zimna. Długo wykorzystywane już getry zdecydowanie nie są dobrym pomysłem. Można zaopatrzyć się w nieco grubsze skarpety, nie należy jednak przesadzać, lecz znaleźć złoty środek. Aby nasza stopa czuła się swobodnie i nie imitowała korkach twardego kamienia należy założyć na nią ciepłą, lecz nie za grubą skarpetę lub getrę.
Podczas treningu na zewnątrz zmniejsza się także ryzyko kontuzji. By jednak nie dochodziło do nich oraz by zapobiegać zachorowaniu należy niezwykle poważnie traktować rozgrzewkę. Wielu jej nienawidzi, wielu na nią narzeka, ale udowodnione jest, że jak najbardziej jest pożyteczna. Nienawiść do rozgrzewki nie jest niczym nienormalnym, nawet Andrea Pirlo za nią nie przepadał, nie potrafił zrozumieć po co właściwie jest, zawsze chciał by wreszcie zaczął się mecz. Jeśli jednak, nie tylko w zimowe dni, odpowiednio nie przygotujemy organizmu do wysiłku narażamy się na kontuzję. Tak samo sprawa ma się z zachorowaniami w okresie niskich temperatur. Mięśnie najpierw należy rozgrzać by następnie utrzymywać ciepło w organizmie, inaczej jesteśmy narażeni na działanie wirusów i możemy wrócić do domu z przeziębieniem.
Ktoś jednak powie, że mimo wszystko gdy zawodnik trenuje na hali nie trzeba martwić się szczególnie o strój i w ogóle wszystkie problemy znikają wartość odbytej jednostki jest taka sama. Otóż nie do końca. Trening w hali oczywiście jest rozwiązaniem lepszym niż brak treningu, wciąż jednak ustępuje treningowi na pełnowymiarowym boisku, nawet przy minusowych temperaturach. Po pierwsze, chłód mimowolnie wymusza na zawodnikach większą aktywność, aby mięśnie nie utraciły ciepła. Z kolei spoglądając na aspekt rozwoju umiejętności boisko również wygrywa z halą. Ze względów bezpieczeństwa w hali nie da się przeprowadzić niektórych ćwiczeń. Większa przestrzeń na boisku to także większe pole do popisu trenera co z kolei powinno lepiej zwiększyć umiejętności graczy. Podczas treningu halowego trener nie zrealizuje przecież skomplikowanych ćwiczeń. Na dworze mamy także do czynienia z wieloma bodźcami zewnętrznymi, które rozpraszają zawodnika. Musi on sobie z nimi poradzić i skierować koncentrację tylko na to co dzieje się na boisku. Nie jest też przypadkiem, że tak wielu piłkarzy z absolutnego światowego topu pochodzi z małych miejscowości a swoje początki stawiali często na betonowych boiskach lub polach. Oczywiście, czasy się zmieniają, ale gdy wszystko mamy podstawione pod nos często tego nie doceniamy i tracimy istotne cechy naszego charakteru. Nie chodzi tutaj o to żeby zaniechać treningów na przygotowanych do tego boiskach, ale o to, że im więcej trudności pokonujesz w drodze na szczyt, tym większe prawdopodobieństwo, że na tym szczycie pozostaniesz przez długi czas, bo twój charakter, zadziorność, zaangażowanie ci w tym pomoże. Gdy więc trenujemy w trudnych warunkach kształtujemy swój charakter. Musimy poradzić sobie z pogodą, bodźcami zewnętrznymi, z własnym zniechęceniem. Wychodzimy ze strefy komfortu i w przyszłości z pewnością to zaprocentuje. Kolejnym argumentem jest fakt, że na świeżym powietrzu doskonale dotleniamy mózg, podczas gdy w hali szybko się pocimy a powietrze staje się coraz gorsze z każdą minutą treningu.
Jeżeli masz pasję to liczy się tylko ona i nie przeszkodzą jej gorsze warunki. Co więcej, jak widać to, że przyczyną chorób jest trening zimą na świeżym powietrzu to jeden wielki mit. Jeżeli zadbamy o ubiór, jeżeli jesteśmy odpowiedzialni to niesie to za sobą same pozytywne skutki i kto wie, może właśnie ten element sprawi, że kiedyś w walce o marzenia już na starcie będziesz miał łatwiej, właśnie dlatego, że kiedyś postawiłeś na trudniejsze rozwiązanie.