Porażka z Nigerią i zwycięstwo z Koreą Południową. To bilans ostatniego testu jakości dla prawie wszystkich powołanych. Towarzyskie spotkania z Chile oraz Litwą zagramy już po ogłoszeniu dwudziestu trzech wybrańców, którzy pojadą na mundial do Rosji. Więcej szans nie będzie, teraz pozostała już tylko praca w klubie. Przyjrzyjmy się zatem postawie Polaków we wspomnianych starciach.
Umierać za biało-czerwony trykot
To naprawdę może być zaskakujące, ale w meczu reprezentacji często dzieje się zjawisko, które podnosi nas na duchu i pozwala choćby na chwilę zapomnieć o problemach polskiej kadry. Ten sam piłkarz w klubie i w reprezentacji bywa zupełnie inną osobą. Kamil Grosiki – problemy z grą w klubie i dołek formy o czym sam skrzydłowy mówił. A tu nagle przyzwoity występ z Nigerią a przede wszystkim świetna gra z Koreą potwierdzona golem i asystą. Trio z Legii, czyli Pazdan, Jędrzejczyk i Mączyński. Obaj obrońcy z Koreą popełnili kilka błędów, często za łatwo przepuszczali prostopadłe zagrania, ale jednak potrafili też pomóc drużynie i zagrać mimo wszystko lepiej niż w klubie, w którym ostatnio nie najlepiej sobie radzą. Dodajmy, że z Koreą Artur grał na niecodziennej dla siebie pozycji wahadłowego. Z Nigerią jego gra wyglądała podobnie, ale ogólnie na plus co pokazało, że Adam Nawałka pewnie nie zrezygnuje z zawodnika, który nie zawiódł go np. na euro we Francji. Jeszcze solidniej od Pazdana i „Jędzy” zagrał Mączyński. Po raz kolejny udowodnił, że w reprezentacji naprawdę rzadko zawodzi a trener może stawiać na niego bez obaw. Oby tak pozostało jak najdłużej.
Debiutanci, zmiennicy
Sporo było debiutów w minionych meczach i chyba o każdym z nich można powiedzieć więcej dobrego niż złego. Zacznijmy od Dawida Kownackiego. Wreszcie otrzymał szansę gry i to od pierwszych minut z Nigerią. Widać było na pewno, że mu zależy, walczył, starał się, z różnym skutkiem. W pierwszej połowie szło mu przeciętnie, w drugiej zdecydowanie lepiej, ale najważniejsze było to, że wyszedł na murawę bez strachu i po prostu pokazał swoją obecną dyspozycję. Najmniej miłych słów możemy powiedzieć pod adresem Marcina Kamińskiego. To nie był co prawda jego debiut w reprezentacji, ale za kadencji Nawałki owszem. Niedawno stracił miejsce w składzie Stuttgartu i było widać nerwowość w jego poczynaniach z Nigerią. Kilka razy nieźle wyprowadził piłkę od tyłu, ale czasem za łatwo uciekali mu przeciwnicy no i oczywiście największa plama to ta lekko kontrowersyjna sytuacja z faulem w polu karnym, która niestety mocno obniża jego notę. Kolejną szansę od trenera dostał Rafał Kurzawa. Czasami brakowało mu dynamiki i odpowiedniego ustawienia w obronie, ale piłki zagrywane przez zawodnika Górnika z lewego skrzydła były zwykle wymierzone na centymetry. Do tego świetnie wykonywał stałe fragmenty gry i w ogólnym rozrachunku może być z siebie absolutnie zadowolony. Po drugiej stronie placu gry we Wrocławiu zadebiutował skrzydłowy Jagielloni, Przemysław Frankowski. I tutaj też jego występ można ocenić jako stabilny, chociaż po tym co ostatnio prezentował na boiskach Ekstraklasy, oczekiwaliśmy chyba nieco więcej. Występ bez fajerwerków, ale z pewnością nie przekreślił sobie szansy na mundial, a może nawet utwierdził trenera w przekonaniu, że się na te mistrzostwa nadaje. Mieliśmy też kolejny występ innego ze zmienników, czyli Jacka Góralskiego, który pokazał, że potrafi wsadzić głowę tam gdzie inni boją się wsadzić nogę. W bramce zobaczyliśmy także Bartosza Białkowskiego. Marzenie spełnione, ale ciężko ocenić jego grę, ponieważ nie miał zbyt wiele pracy między słupkami, skapitulował tylko po rzucie karnym. Przy okazji meczu z Koreą Południową najgłośniej mówiło się o Tarasie Romańczuku. Niedawno odebrał polskie obywatelstwo a we wtorek dał poważne argumenty ku temu by być alternatywą dla Krychowiaka. Ba, zagrał lepiej niż Grzesiek z Nigerią. Żartobliwie można dodać, że wszystko co złe dla Polski w tamtym meczu działo się gdy Tarasa nie było już na boisku. Do reprezentacji wrócił też Łukasz Teodorczyk i także zaprezentował się nieźle i z zaangażowaniem. Swoje szanse dostali Łukasz Skorupski i Tomasz Kędziora. Bramkarz Romy niestety przepuścił dwa strzały, co na pewno nie przybliża go do mundialu a obrońca Dynama zagrał raczej mocno przeciętnie, kilka razy włączył się do ofensywy, sporo dośrodkowywał, nie zawsze celnie.
Momenty dekoncentracji
Z Nigerią chwila nieuwagi spowodowała podyktowanie rzutu karnego w meczu, w którym przeważaliśmy, ale był to inny rodzaj dekoncentracji niż to co wydarzyło się w Chorzowie. Cały mecz reprezentacja pracuje na wynik i nagle w dwie minuty w końcówce, dwie akcje Koreańczyków dają im remis. Podobna rzecz miała miejsce w eliminacjach z Czarnogórą. Do tego dodajmy fakt, że po sporej dominacji w pierwszej połowie, za bardzo oddaliśmy inicjatywę rywalowi po przerwie. Takie sytuacje nam się zdarzają i trzeba nad tym pracować, bo w Rosji mogą one nie zostać wybaczone. Szukając jednak usprawiedliwienia takiego obrotu spraw trzeba przyznać, że gdy przeciwnicy strzelali gole to na ławce siedzieli już Lewandowski, Glik, Piszczek czy Rybus. Nasza reprezentacja jest zależna od pewnego trzonu, który zapewnia odpowiednią jakość. Gdy jest za dużo zmian często tracimy kontrolę i jesteśmy nieco zagubieni. Oprócz tego nie było już na boisku defensywnego pomocnika. Za to, wyłączając piątkę obrońców, znajdował się na nim raczej ofensywnie usposobiony Piotr Zieliński oraz Grosiki, Milik, Teodorczyk i tylko jeden bardziej defensywny gracz drugiej linii, czyli Krzysztof Mączyński. Adam Nawałka pokazywał już wcześniej, że czasami gdy chce dać komuś zagrać, to stawia personalia ponad taktykę. W jednym ze spotkań kilka miesięcy temu razem na boisku znajdowali się między innymi Lewandowski, Milik i Teodorczyk. Z Koreą również trener wpuścił Milika za Romańczuka i gra w obronie stała się dla nas trudniejsza.
Narodziny Maestro?
O tym, że Piotr Zieliński ma talent mówią wszyscy, ale w kadrze nie raz brakowało mu dotąd błysku czy też pewności siebie. Ale z Koreą, gdy zabrakło większości liderów, to właśnie pomocnik Napoli huknął tak, że nie było co zbierać i uratował zwycięstwo w Kotle Czarownic. Był to pierwszy gol Piotrka w kadrze za kadencji Nawałki. Być może będzie to taki mecz, dzięki któremu „Zielu” dołączy do trzonu drużyny i zbije wreszcie tę niewidzialną, tkwiącą w psychice szybę, przez którą nie zawsze jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani jego występami.
Gra, nie wynik
Wygrana zawsze cieszy, a porażka nigdy nie smakuje dobrze, ale celem tych sparingów był jednak ostateczny przegląd kadry. Każdy dostał okazję pokazania się i tak naprawdę na drugi plan schodzą wyniki. One będą liczyły się w towarzyskich starciach przed samym mundialem. Adam Nawałka wie jeszcze lepiej na czym stoi i oby to zaprocentowało w najbliższej przyszłości
Polska – Nigeria 0:1
Polska – Korea Płd. 3:2
Autor: Wojtek Heczko